wtorek, 23 października 2012
Pawlakonauta czyli odyseja kosmiczna 2012
Już wiemy czym się zajmuje minister gospodarki Waldemar Pawlak. Powstaje międzyresortowy zespół ds. obecności Polski w kosmosie pod auspicjami ministerstwa gospodarki właśnie. Czy pan Pawlak chce z Polski uczynić mocarstwo międzyplanetarne? Co tam! Międzygalaktyczne! A może wyczerpały się posady, a jeszcze tylu działaczy PSL-u ma dzieci chętne do pracy? Może chłopek roztropek Pawlak zobaczył w telewizorze jak Austriak skacze i do jego pustego łebka przyszła nachalna myśl: "Polak też potrafi"! Podpisuję się obiema rękami za powstaniem tego tworu administracyjnego, za wybudowaniem pod Kielcami kosmodromu i za polskim programem misji załogowej na Słońce. Pod jednym warunkiem - kosmonauta Pawlak, wystąp!
poniedziałek, 22 października 2012
Strachy na dachy, a biskup na słupie
Przez Polskę jak, nomen omen ulewa, przetoczyła się afera dachowa. Znowu nie ma winnych, nikt nie bierze odpowiedzialności za to co się wydarzyło na Stadionie Narodowym. O to właśnie chodzi! Skoro nikt nie jest odpowiedzialny za nic, to takie wpadki będą się częściej powtarzać.
To jest niestety nasza choroba narodowa i tkwi ona w przez lata kształtowanej urzędniczej świadomości. Nie tylko o urzędników tu zresztą chodzi, to nasz grzech pierworodny. Polska prowizorka i polskie "jakoś to będzie" jest naszym niezbywalnym wkładem do Unii Europejskiej i powinniśmy być z tego dumni.
Na zasadzie, że źli uczniowie ciągną dobrych w dół, jak tylko wstąpiliśmy do UE to i ona już trzęsie się ona w posadach.
Pan Tusk rzuci na pożarcie jakieś ofiary i będzie wszystko po staremu. Gawiedź będzie mieć odpowiedzialnych. Ale czy o to chodzi?
Dziś tj. 22 października media podały informację, że pijany biskup w Warszawie rozbił samochód na słupie. Wygląda na to, że coś się zmienia w episkopacie. Dawniej tego typu afery były tuszowane, gdy już się wydostały na światło dzienne, to Kościół wszystkiemu zaprzeczał, albo odmawiał w ogóle komentarzy. Rzeczony biskup tymczasem oświadczył, że przyznaje się do winy i oddaje się do dyspozycji papieża. Oczom nie wierzę! O ile czyn biskupa zasługuje na jak najsurowsze napiętnowanie, to samo przyznanie się i gotowość poniesienia konsekwencji jest takie... chrześcijańskie. Czyżby powiał wiatr odnowy obyczajów w naszym klerze?
To jest niestety nasza choroba narodowa i tkwi ona w przez lata kształtowanej urzędniczej świadomości. Nie tylko o urzędników tu zresztą chodzi, to nasz grzech pierworodny. Polska prowizorka i polskie "jakoś to będzie" jest naszym niezbywalnym wkładem do Unii Europejskiej i powinniśmy być z tego dumni.
Na zasadzie, że źli uczniowie ciągną dobrych w dół, jak tylko wstąpiliśmy do UE to i ona już trzęsie się ona w posadach.
Pan Tusk rzuci na pożarcie jakieś ofiary i będzie wszystko po staremu. Gawiedź będzie mieć odpowiedzialnych. Ale czy o to chodzi?
Dziś tj. 22 października media podały informację, że pijany biskup w Warszawie rozbił samochód na słupie. Wygląda na to, że coś się zmienia w episkopacie. Dawniej tego typu afery były tuszowane, gdy już się wydostały na światło dzienne, to Kościół wszystkiemu zaprzeczał, albo odmawiał w ogóle komentarzy. Rzeczony biskup tymczasem oświadczył, że przyznaje się do winy i oddaje się do dyspozycji papieża. Oczom nie wierzę! O ile czyn biskupa zasługuje na jak najsurowsze napiętnowanie, to samo przyznanie się i gotowość poniesienia konsekwencji jest takie... chrześcijańskie. Czyżby powiał wiatr odnowy obyczajów w naszym klerze?
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)